„W Priene, niedaleko Efezu, ktoś wykuł w skale – według archeologów było to osiemdziesiąt lat przed narodzeniem Chrystusa – słowo bliskie dzisiejszemu greckiemu wyrazowi pantomimos. Tym mianem określano milczącego tancerza, solistę, który bez słów, samym ruchem ciała, gestami i mimiką, opowiadał jakąś historię. Pantomimos znaczyło mniej więcej tyle, co naśladowca wszystkiego, ale też grający wszystkie role solo. I tak było przez ponad dwa tysiące lat. Dopiero sześćdziesiąt lat temu pojawił się artysta, który dokonał zmiany – 4 listopada 1956 roku, na scenie wrocławskiego Teatru Polskiego odbyła się premiera pierwszego programu przyszłego Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Nawet nie miała tytułu, trwała niecałe dwie godziny. A zebrani przez Henryka Tomaszewskiego, już mimowie po wielu miesiącach prób, pokazali cztery etiudy: „Skazany na życie”, „Dzwonnik z Notre-Dame” według powieści Victora Hugo, „Płaszcz” na kanwie opowiadania Nikołaja Gogola oraz „Bajka o Murzynku i złotej królewnie”.
Kim wtedy był animator tego pantomimicznego zdarzenia – jego scenarzysta, reżyser i choreograf? Własnej drogi zaczął szukać będąc tancerzem Opery Wrocławskiej, miał w dorobku kilka znakomitych baletowych partii, między innymi w specjalnie dla niego napisanej przez Tadeusza Szeligowskiego operze Paw i dziewczyna. Reżyserował ruch sceniczny w teatrach dramatycznych, układał dla siebie pantomimiczno-taneczne etiudy, które pokazywał przy różnych okazjach, ale marzyło mu się pełnospektaklowe widowisko z udziałem współgrającego ze sobą zespołu mimów-tancerzy…”
Krzysztof Kucharski
Całość artykułu „Milowe kroki mima” w Scenie 3-4 (87/88) 2016