Tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć – w poprzednim numerze w zasadzie pożegnanie, bo ciernista droga, utracone siły, absurdalny system dotowania i dołowanie SCENY. I oto – choć nic się nie zmieniło, wychodzi kolejny numer. Moglibyśmy wprawdzie powiedzieć, że od chwili wznowienia wydawanie SCENY jest pozbawione jakiejkolwiek racjonalności i dlatego właśnie się ukazuje. Żeby jednak nie „wykręcać się sianem”, wyjaśnijmy serio. Uznaliśmy, że w kilku sprawach musimy zabrać głos, bo nikt inny tego nie zrobi. Zatem – jeszcze trochę wysiłku. Zobaczyliśmy, że system pozostał, ale nie jest już taki sam: nie jest automatem obsługującym posiadaczy abonamentu przyznanego przez ministra i Instytut Książki. Że dotacji po raz pierwszy od lat nie dostali ci, którzy stawali nie do konkursu a po gwarantowany przydział. Zatem – jeszcze trochę cierpliwości. Wysiłek, cierpliwość – na tyle nas jeszcze stać.