Mój umowny teatr skojarzeń

Jan Dorman i jego lalki w Teatrze Dzieci Zagłębia. Fot. Archiwum TDzZ w Będzinie.
Jan Dorman i jego lalki w Teatrze Dzieci Zagłębia.
Fot. Archiwum TDzZ w Będzinie.

„W roku 1949 zainstalowałem teatr w Będzinie. Nie przypuszczałem wtedy, że tu, naprzeciw cmentarza, będę warsztatować ćwierć wieku. Pierwsze lata owego warsztatowania to czasy, gdy teatry lalkowe w Polsce osiągały swoje apogeum. Włączając się całkowicie do rodziny lalkarskiej (oficjalnie zostałem „przydzielony” do Ministerstwa Kultury i Sztuki, Wydział Teatrów Lalkowych) – początkowo pędziłem ten sam żywot i takimi samymi kierowałem się kryteriami, jak wszystkie teatry profesjonalne w kraju. Zresztą przykładem i wzorem był naówczas teatr Obrazcowa. Teatr świetny, uznany, głośny w całym świecie.Sceny polskie rozwijały się szybko, a niektóre mając gotowy wzór skrzętnie korzystały z praktyk i teorii wielkiego lalkarza. Początkowo i ja nie byłem gorszy. Wiedziałem, że lalka jest przedmiotem martwym, a sztuka aktora lalkarza polega na takim operowaniu lalką, aby u widza wytworzyć iluzję,
że lalka żyje. Widz powinien ulec złudzeniu i mniemać, że lalka sama się rusza. Lalka musi mieć „taką twarz”, by widz od razu wiedział „z kim ma czynienia”. Drugi etap wtajemniczenia wiązał się z poruszaniem lalki, z jej mechanizmem. A więc pacynka, kukiełka, jawajka etc., etc. Każdy rodzaj ma inną technikę, a tym samym i inny sposób poruszania, względnie ożywiania.”

Jan Dorman

Całość rozmowy w Scenie 1-2 (101/102) 2020

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić przyjazność dla użytkownika. Użytkownik wyraża zgodę na dalsze korzystanie ze strony internetowej.

Polityka prywatności