Przejdź do treści

O Wandzie Majtyce – opowieść wielogłosowa

Dwa co najmniej powody, ściśle zresztą ze sobą sprzężone, nakazują przedstawienie w „Scenie” wielogłosowej opowieści o niezwykłej twórczyni – Wandzie Majtyce. Pierwszy z tych powodów to aktualny fakt uhonorowania bohaterki tej opowieści Nagrodą im. Oskara Kolberga – zdarzenie prawie niezauważone, jak wszystko, co dzieje się w kulturze uważanej za mało ważny margines „prawdziwej” sztuki. Powód drugi – swego rodzaju spłacenie długu, podziękowanie za długą, bogatą w dokonania, obecność Majtyki w żywym nurcie wiejskiego ruchu teatralnego. Któż jak nie „Scena”, towarzysząca i patronująca od dziesięcioleci temu nurtowi, powinien i może podjąć się tego obowiązku. Wspomniana wielogłosowość to po prostu konieczność, bo inaczej nie da się zebrać rysów, których suma może złożyć się w szkic do portretu.

Kartki z życiorysu Pani Wandy

Urodziła się w 1936 roku w Popowicach; wybuch wojny sprawił, że cała rodzina musiała wyjechać i zamieszkała we wsi Olszanka, w Lubelskiem. Od najmłodszych lat lubiła śpiewać, jeszcze w Olszance siadywała przed domem razem z dziećmi gospodarza, by wspólnie z nimi pośpiewać. Potem, już w Po

Wanda Majtyka. Fot. Lech Laskowski
Wanda Majtyka. Fot. Lech Laskowski

powicach, gdy pasła krowy, wtórowała dziewczętom z sąsiedztwa, które znały wiele piosenek. Jak sama wspomina, miała w sobie wielką potrzebę śpiewania, więc gdy była sama na łące, powtarzała sobie zasłyszane piosenki. Głos jej rozchodził się daleko i ludzie mówili: dzioucha, śpiewaj bo ładnie ci to idzie. Czytaj dalej „O Wandzie Majtyce – opowieść wielogłosowa”

Teatr Wandy Majtyki

Zacząć trzeba od uporządkowania terenu, czyli ustalenia podstawowych faktów. Najpierwszym z nich jest ten, że w 1989 roku Wanda Majtyka, wspólnie z bratową – Edwardą Lach powołały w Popowicach Zespół Obrzędowy i ich wspólnym dziełem były przygotowane w następnych latach widowiska.

Zespół Śpiewaczo-Obrzędowy z Ożarowa – ANDRZEJKI. Fot. Lech Laskowski

Pierwsza jego obecność w sejmikowych przeglądach odnotowana została w 1991 roku – zespół przedstawił we Włoszakowicach widowisko obrzędowe Wywoziny. Trzy następne lata potwierdzają ten stan – pod wodzą żeńskiego duetu powstają i są przywożone następne spektakle. Zmiana dokonuje się w 1995 roku – w tych samych Włoszakowicach pojawia się po raz pierwszy Zespół Śpiewaczo-Obrzędowy z Ożarowa i pokazuje Wieczór panieński. To był początek ponad dwudziestoletniego uczestnictwa w Sejmikach grupy prowadzonej przez Majtykę. „Prowadzonej” to za mało powiedziane, bo była ona nie tylko i nawet nie przede wszystkim kierownikiem Zespołu. Była sprawcą jego istnienia – pisała scenariusze, reżyserowała, grała „wiodące” role. Obraz teatralnej aktywności samej Majtyki jest zresztą nieco skomplikowany, bowiem najpierw w 1998 roku, a potem jeszcze dwukrotnie, na sejmikach pojawia się również kierowany przez nią Dziecięcy Zespół Obrzędowy z Ożarowa. Czytaj dalej „Teatr Wandy Majtyki”

Głos z otchłani

Pamięci Profesor
Stefanii Skwarczyńskiej

Znam dobrze to miejsce na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej w Łodzi. Znajduje się tam — od początków XX wieku — grób rodzinny, założony przez ojca mojej mamy. Kiedy kieruję się główną aleją i minę starą kaplicę, po lewej stronie widzę mogiły harcerek, które utonęły 18 lipca 1948 w jeziorze Gardno. Podczas Święta Zmarłych zawsze stoi tu harcerska warta. Ja kiedyś także do niej dołączałam, wracając z innej służby. Z moją drużyną, czyli 22 Łódzką Koedukacyjną Drużyną Harcerską im. Bolesława Chrobrego, pełniliśmy wartę przy grobach żołnierskich na cmentarzu na Dołach,

Otchłań

 położonym najbliżej naszego VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka. Ale jeśli ta warta na Dołach była obowiązkowym (choć patriotycznym) rytuałem, to odwiedziny na Starym Cmentarzu były zawsze silnym przeżyciem. A kiedy studiowałam już polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w oczekiwaniu na wykład Pani Profesor Stefanii Skwarczyńskiej często wspominaliśmy jej córkę Joannę: że miała być aktorką i że wielki talent (i urodę) objawiła jeszcze w Teatrze Polskim we Lwowie, grając Lilusię w Ich czworo Zapolskiej w reżyserii Bronisława Dąbrowskiego. Fotografia z tego przedstawienia znalazła się w „Pamiętniku Teatralnym” (1963), poświęconym teatrom polskim w czasie drugiej wojny.

Gdy stanęłam po raz pierwszy przy tej zbiorowej mogile, policzyłam płyty nagrobne. Jest ich siedemnaście (ofiar było 25). Na każdej z nich znajduje się okrągła porcelanowa fotografia dziewczynki w mundurze harcerskim, zaś z drugiej strony harcerski krzyż. Wykute w kamieniu napisy informują o klasie, do której uczęszczały dziewczynki, ich dacie urodzenia i dla wszystkich jednakowej, tragicznej śmierci oraz sentencja „Pokój jej duszy”. Łatwo obliczyć wiek tu spoczywających: od 12 do 15 lat. Bez trudu odnajduję w pierwszym rzędzie tablicę trzynastoletniej Joanny Skwarczyńskiej. Uderza jej poważna twarz i — jak u matki — gładko zaczesane do tyłu włosy. Czytaj dalej „Głos z otchłani”

Stulecie Dybuka, nieznany młodzieńczy pamiętnik Dejmka, pandemia i amatorzy w nowym numerze „Sceny”

Nowy numer „Sceny” 2021  nr 1-2 (wiosna – lato) otwierają materiały „wywołane” niezwykłym momentem w działalności wydawcy pisma, Towarzystwa Kultury Teatralnej: 50 lat prowadzenia Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego (wcześniej był prowadzony przez ministerstwo kultury). Swój udział w „wolnym ruchu twórczej mowy” (słowa Juliana Przybosia) wspomina Wiesław Komasa, Krzysztof Mrowcewicz daje piękną glosę do tegorocznego „hasła” – ROK POETÓW – ROK POEZJI;  jest też rys historyczny – unikalnego w światowej skali – wydarzenia.

Fundamentem numeru są trzy bloki tematyczne. Stulecie wystawienia najsłynniejszego dramatu żydowskiego – Dybuka Szymona An-skiego – stało się dla Prof. Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej inspiracją do zajęć ze studentami wiedzy o teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej. Ich rezultatem są wypowiedzi objęte wspólnym tytułem  Dybuk czytany dzisiaj – cztery publikowane w „Scenie” teksty studenckie poprzedza szkic Pani Profesor Dybuk – Sędzia Prawdy. Prawdziwe odkrycie przynosi następny blok – poprzedzony tekstem Zakochany Dejmek Profesorów Krystiana L.  Chrzana i Janusza Deglera, pamiętnik wielkiego potem reżysera z okresu młodości, a przede wszystkim – pierwszej miłości. To były lata 1940 – 41, Dejmek miał 18 lat, a Danuta –  obiekt jego gorącego uczucia – niespełna 14. Może największym zaskoczeniem jest ogromna szczerość i literacka jakość młodzieńczej próby, a dla osób znających Dejmkową szorstkość i  „soczystość” w kontaktach – głębokie pokłady wrażliwości, wręcz sentymentalizmu.

            Pandemia  a teatr amatorski – to najkrótsze określenie trzeciego bloku. Redakcja zwróciła się do osób, które od wielu lat i na  różnych polach praktykują teatr, z propozycją wypowiedzi o aktualnej, pandemicznej sytuacji  prowadzonych przez nie zespołów, festiwali, działań edukacyjnych. 6 opublikowanych tekstów to bardzo ciekawy materiał poznawczy i  ważny dokument trudnego czasu. Uzupełnieniem są dwie kroniki walki TKT i sprzymierzeńców o uchronienie  ż y w e g o OKR (66 edycja) oraz sejmików teatrów wiejskich (właśnie  osiągnęły swoje półwiecze).

            I jeszcze parę sygnałów, jako zachęta do lektury. W obszernym szkicu przedstawia Karol Suszczyński sylwetkę wybitnego historyka teatru lalkowego, o ugruntowanej międzynarodowej pozycji – Profesora Marka Waszkiela, laureata cenionej w środowisku teatralnym Nagrody GUSTAW. Wielu czytelników SCENY zaczyna lekturę nowego numeru od Wacława Oszajcy – tak z pewnością będzie i teraz, bo felieton Tanatoza jest wyjątkowo smakowity. Uchwała Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego (poprzedni numer „Sceny”) rozbudziła marzenia o ponownych narodzinach kultury studenckiej, ale pandemia (raz jeszcze ona!) i kolejne ministerialne roszady oznaczają koniec tych nadziei. Lech Śliwonik w artykule  Światełko pojawiło się – i zgasło, daje syntezę dawnego, żywego i twórczego zjawiska, jak pisze – na wypadek „…gdyby ktoś kiedyś chciał wrócić do sprawy”.  

SCENĘ można kupić w salonach EMPiK; sprzedaż wysyłkowa – kontakt  z wydawcą tkt@tkt.art.pl 

Ty, poezjo i ty, wymowo…

„Po kilku latach przerwy, wziąłem udział w jury finałowego turnieju recytatorów, kończącego 65 Ogólnopolski Konkurs Recytatorski. Jechałem do Ostrołęki trochę z obawą, bo czas jest trudny, ale perfekcyjna organizacja zmniejszyła do minimum zagrożenia i dała szansę radowania się urodą żywego słowa.

Wiesław Komasa w monodramie Odejście Kaina wg Marianny Bocian (1973). Fot. Archiwum aktora.
Wiesław Komasa w monodramie Odejście Kaina wg Marianny Bocian (1973).
Fot. Archiwum aktora.

Wysłuchałem ponad 50 uczestników i byłem pełen podziwu dla ich determinacji, bo przecież przygotowywali się do udziału w czasach i warunkach skrajnie niesprzyjających. Przeważnie nie mogli liczyć na żadną pomoc – ani w szkole, ani w domu kultury. Miałem też warsztatowe (naturalnie, z zachowaniem dystansu) spotkanie z wykonawcami jednego z czterech konkursowych koncertów. Rozmowa z nimi skierowała moje myśli w stronę przeszłości. Przypomniałem sobie własne pierwsze doświadczenia i pierwsze emocje, a potem wspomnienia i refleksje popłynęły same… Pomyślałem, że warto je zapisać. Trochę rzecz uporządkowałem, trochę uzupełniłem i teraz ofiarowuję uczestnikom ubiegłorocznego i przyszłych Ogólnopolskich Konkursów Recytatorskich.
Czytaj dalej „Ty, poezjo i ty, wymowo…”

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne. Więcej o naszej Polityce prywatności