Pamięci Profesor
Stefanii Skwarczyńskiej
Znam dobrze to miejsce na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej w Łodzi. Znajduje się tam — od początków XX wieku — grób rodzinny, założony przez ojca mojej mamy. Kiedy kieruję się główną aleją i minę starą kaplicę, po lewej stronie widzę mogiły harcerek, które utonęły 18 lipca 1948 w jeziorze Gardno. Podczas Święta Zmarłych zawsze stoi tu harcerska warta. Ja kiedyś także do niej dołączałam, wracając z innej służby. Z moją drużyną, czyli 22 Łódzką Koedukacyjną Drużyną Harcerską im. Bolesława Chrobrego, pełniliśmy wartę przy grobach żołnierskich na cmentarzu na Dołach,
położonym najbliżej naszego VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka. Ale jeśli ta warta na Dołach była obowiązkowym (choć patriotycznym) rytuałem, to odwiedziny na Starym Cmentarzu były zawsze silnym przeżyciem. A kiedy studiowałam już polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w oczekiwaniu na wykład Pani Profesor Stefanii Skwarczyńskiej często wspominaliśmy jej córkę Joannę: że miała być aktorką i że wielki talent (i urodę) objawiła jeszcze w Teatrze Polskim we Lwowie, grając Lilusię w Ich czworo Zapolskiej w reżyserii Bronisława Dąbrowskiego. Fotografia z tego przedstawienia znalazła się w „Pamiętniku Teatralnym” (1963), poświęconym teatrom polskim w czasie drugiej wojny.
Gdy stanęłam po raz pierwszy przy tej zbiorowej mogile, policzyłam płyty nagrobne. Jest ich siedemnaście (ofiar było 25). Na każdej z nich znajduje się okrągła porcelanowa fotografia dziewczynki w mundurze harcerskim, zaś z drugiej strony harcerski krzyż. Wykute w kamieniu napisy informują o klasie, do której uczęszczały dziewczynki, ich dacie urodzenia i dla wszystkich jednakowej, tragicznej śmierci oraz sentencja „Pokój jej duszy”. Łatwo obliczyć wiek tu spoczywających: od 12 do 15 lat. Bez trudu odnajduję w pierwszym rzędzie tablicę trzynastoletniej Joanny Skwarczyńskiej. Uderza jej poważna twarz i — jak u matki — gładko zaczesane do tyłu włosy. Czytaj dalej „Głos z otchłani”