1.
Jurorzy nie powinni pisać relacji z festiwali. Bo kilka tygodni po zakończeniu wydarzenia okazuje się, że bardziej niż same spektakle zapamiętali ich omówienia. Przedstawienia konkursowe mają wtedy w pamięci jakiś dziwny podwójny a nawet potrójny status – składają się oczywiście z tego, co zostało pokazane, obejrzane i zrozumiane, ale również przywierają do nich słowa wypowiedziane „po” – przez oceniających jak i tych, którzy przed oceną się bronili, tłumaczyli, co zdarzyło się w trakcie pracy, wyjaśniali swoje intencje. Spektakl jest wówczas rozpięty na oryginalnej niechronologicznej osi „ zaprezentowane dzieło – jego interpretacja – zarys intencji wstępnych”. Autokomentarze artystów, zapamiętane z rozmowy po obejrzanym widowisku, nie tylko wchodzą w interakcje z przygotowanymi na gorąco analizami ich pracy, lecz także inaczej oświetlają pokazane na festiwalu przedstawienia, konkretne sceny, proces prób, sam start ideowy do projektu. W efekcie juror–raportmistrz wie o spektaklu więcej niż wiedziałby tylko po kontakcie z samym dziełem. I to zmienia perspektywę. Próbuje się potem tę nadwiedzę ukryć i lekko wymazać, ale nie zawsze tak się da i w jakiś sposób zostaje ona w opisie przedstawienia. A jednak myślę, że to jest wcale nie najgorsza perspektywa pisania o teatrze amatorskim. Zacznijmy jednak od prób uporządkowania festiwalowej oferty. Czytaj dalej „Równolegli VII Międzypokoleniowe RELACJE w Stalowej Woli”