Ignacy Gogolewski – śpiewak dla ludzi (17 czerwca 1931 – 15 maja 2022)

Ignacy Gogolewski jako Gustaw-Konrad w „Dziadach”, reż. Aleksander Bardini, Teatr Polski, Warszawa, prem. 26 listopada 1955. Fot. Archiwum Teatru Polskiego w Warszawie.
Ignacy Gogolewski jako Gustaw-Konrad w „Dziadach”, reż. Aleksander Bardini, Teatr Polski, Warszawa, prem. 26 listopada 1955. Fot. Archiwum Teatru Polskiego w Warszawie.

„Niewielu ponad pięciuset widzów miało przywilej oglądać i słuchać Ignacego Gogolewskiego, kiedy 9 lipca 2016 roku, na wielkich schodach u stóp Pałacu Ujazdowskiego, na warszawskiej Agrykoli, recytował strofy Mickiewiczowskiej Ody do młodości:

Młodości dodaj mi skrzydła
Niech nad martwym wzlecę światem
W rajską dziedzinę ułudy
Kędy zapał tworzy cudy (…)

Głos osiemdziesięciopięcioletniego wówczas nestora polskiego aktorstwa brzmiał jak dzwon, a w jego charakterystyczny zaśpiew i barwę wkradały się nuty nostalgii i melancholii. Gogolewski wystąpił w widowisku plenerowym Olgierda Łukaszewicza „Konstytucja dla Europy”, który właśnie jemu powierzył rolę łącznika z wielkim romantycznym dziedzictwem.

Nie tylko wziął udział w widowisku, ale i w ciągnących się godzinami próbach, czekając cierpliwie na swoje wejście – Skoro zgodziłem się wykonać zdanie, muszę skupić na nim i pozostawać w gotowości. Nic nie może temu przeszkodzić – tłumaczył aktor, dla którego misja, tradycja i profesjonalizm stanowiły artystyczne credo.

Postać w scenariuszu nosiła imię Starego Wiarusa, który paradoksalnie intonował pieśń–apoteozę młodości i zmar-
twychwstania. Twórca widowiska nieomylnie zobaczył w Ignacym Gogolewskim uosobienie romantycznej postawy, potwierdzając opinię Jana Kotta, który po pamiętnej premierze Dziadów (1955) w Teatrze Polskim w Warszawie w reżyserii Aleksandra Bardiniego z Ignacym Gogolewskim w roli Konrada taką przyszłość przepowiadał artyście:

Gogolewski wyrósł po „Dziadach” na największą nadzieję romantycznego teatru. Ma w sobie niezafałszowane wewnętrzne bogactwo i głębię uczuć, rzadką szlachetność gestu. Wiele jeszcze surowości w grze, ale nic ze sztampy, nic ze złego smaku, nic z wyuczonej martwoty. Jest to aktor, który ma w sobie rzadki dar nawiązywania serdecznego kontaktu z widzem (…) Jak niegdyś Osterwa i Węgrzyn.

Początkowo Ignacy Gogolewski miał dublować Stanisława Jasiukiewicza, ale choroba starszego kolegi sprawiła, że to on właśnie (ku rozpaczy Bardiniego) zagrał na premierze. Razem z Jasiukiewiczem wystąpili w tych Dziadach 270 razy. Trafił na okładki kilkunastu magazynów, z dnia na dzień stał się aktorem sławnym i podziwianym. To nie była łatwa próba charakteru. …”

Tomasz Miłkowski

CAŁOŚĆ W SCENIE 1-2 (109/110) 2022

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić przyjazność dla użytkownika. Użytkownik wyraża zgodę na dalsze korzystanie ze strony internetowej.

Polityka prywatności